niedziela, 14 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 5 "CZASAMI NAWET NIE ZDAJEMY SOBIE SPRAWY, ŻE SPOTKALIŚMY JUŻ PEWNYCH LUDZI, WIESZ?"

   Stołówka w tym miejscu wyglądała dokładnie tak, jak ta w mojej szkole, nawet jedzenie niewiele się różniło.
- Nie wiem, co wziąć. - mruknęłam do czarnowłosej, która właśnie zabierała biały talerz wypełniony jajecznicą od kucharki.
- To, co chcesz. Naprawdę niczego się nie obawiaj, nic Ci nie zaszkodzi. - odparła, wzruszając ramionami. - Chyba. - dodała już nieco ciszej.
 Westchnęłam cicho, prosząc o to samo. Obserwowałam ruchy Rachel i po prostu wykonywałam wszystko w ten sam sposób.
 Chwilę później usiadłyśmy przy jednym ze stolików w kącie. Dosiedli się do nas Alex z Mad'em.
- Co słychać? - zapytał blondyn, kierując wzrok na moją osobę. Zarumieniłam się, ponieważ nienawidziłam być pod czyimś intensywnym spojrzeniem, kiedy starałam się przeżuć jedzenie, znajdujące się w mojej buzi.
 Przełknęłam wszystko z ciężkim trudem, od razu popijając wodą. Odetchnęłam głęboko, w końcu będąc w stanie odpowiedzieć:
- Okej. A u Ciebie? - siliłam się na szczery uśmiech, lecz nie wiedziałam dlaczego chłopak wywoływał u mnie dziwne uczucie w żołądku, nie było ono pozytywne.
- W porządku, dzisiaj są odwiedziny. - rzucił, zaczynając swój posiłek. Zmarszczyłam czoło. Bardzo możliwe, że odwiedzi mnie Amanda.
 Jadłam, nie zwracając uwagi na rozmowę pomiędzy moimi towarzyszami, jednak zaniepokoiłam się, gdy dookoła mnie zrobiła się głucha cisza.
 Podniosłam głowę do góry, aby zobaczyć, że do pomieszczenia wszedł Zayn. Uśmiechnęłam się, machając do niego, aby wskazać mu wolne miejsce. 
 Wiedziałam, że wszyscy patrzyli z przerażeniem lub podziwem na to, co robiłam. Jednak nie zwracałam na to uwagi.
- Hej. - rzuciłam do niego, kiedy znalazł się obok. Widziałam, iż czuł się zakłopotany, ale starał się to ukryć, wracając do swej normalnej postawy obronnej, czyli "nic mnie nie obchodzi".
 Odsunęłam się nieco, spychając Alex'a trochę dalej, żeby zrobić miejsce Malikowi. Zajął je bez słowa. 
- Macie jakiś problem? - odezwał się nagle; bardzo głośno, mulat. Wtedy każdy wrócił do głośnych rozmów, sprawiając, że zniknęło napięcie.
 No, nie do końca.
- Um, jestem Rachel. - postanowiła zacząć czarnowłosa, dokładnie wtedy, gdy blondyn wstał, zabierając ze sobą swoją tacę i zmuszając Mad'a do pójścia razem z nim.
- Zayn. - odparł obojętnie, ignorując zachowanie chłopaków.
- O co im chodzi? - zapytałam, patrząc na nich ze zmarszczonymi brwiami.
- Właśnie stracił szansę na zaliczenie Cię, więc zabrał stąd dupę. Już Cię lubię, Zayn. - zaśmiała się czarnowłosa, przybijając sobie z nim piątkę. Chwila, co?
- Wy się znacie, prawda? - mruknęłam, a oni spojrzeli na mnie z głupimi uśmiechami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Pewnie, ale mój braciszek dba o swoich groźny image, więc siostrzyczka musi się trzymać z boku. - zażartowała, a ja oniemiałam.
- Jesteście rodzeństwem? - pisnęłam w szoku.
- Yup, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć, kochanie. - skwitował Malik, ale nie to zwróciło moją uwagę. Czy on nazwał mnie "kochaniem"? 
 Zayn wyglądał, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział, ponieważ głośno chrząknął, ogłaszając, że musi już iść.
 Pożegnał się z nami pospiesznie, znikając wśród tłumu nastolatków. Wpatrywałam się w punkt, w którym ostatni raz widziałam jego sylwetkę, dopóki nie szturchnęła mnie Rachel.
- Gapisz się na niego. Mogłabym uznać to za urocze, rozkwitająca miłość w poprawczaku, ale ze względu na to, że to mój brat, pozwól, że zaraz się zrzygam. - zaśmiałyśmy się. Uśmiechnęłam się lekko. Przecież na takie rzeczy było o wiele za wcześnie, znałam Zayna za krótko, aby cokolwiek czuć.
- Powiesz mi coś? - nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Nie opowiem Ci o przeszłości mojego brata, która nie dotyczy i mnie. - od razu rzuciła, unosząc jedną z brwi w górę.
- Właściwie to chciałam zapytać o to, czy idziesz na widzenie, nie oceniaj mnie tak surowo! - zażartowałam, przewracając oczami. - Ale tak serio, czemu jesteście tu oboje i się nie przyznajecie do bycia rodziną? 
- Nasza historia jest bardzo skomplikowana. Zayn to dobry człowiek, który uwielbia ukrywać emocje, co straszne mnie irytuje. - zaczęła niepewnie. - Nasze życie od samego początku nie było kolorowe. Matka umarła, kiedy miałam 5 lat, on był wtedy 6 lat, mamy jeszcze młodszą siostrę i brata. Bliźniaki. To po ich urodzeniu mama odeszła, ojciec zawsze miał inne wartości, był członkiem gangu, a raczej prezesem, nasza rodzina była jednym z założycieli, jakkolwiek głupio to brzmi. Poznał nową kobietę. Wtedy wszystko zaczęło się układać, dopóki on nie zginął, a ona nie zaczęła nałogowo pić. Miałam wtedy czternaście lat, Zayn piętnaście. Kolejny raz nas złapali, mnie się nie udało, lecz Zayn miał zostać i zająć się naszym rodzeństwem, jednak szybciej zainteresowała się nimi opieka społeczna, zaraz po... Wybacz, ale to już są sprawy mojego brata, w które nie mam prawa Cię wtajemniczać bez jego zgody. - skończyła, zostawiając mnie z ogromną ilością pytań, które postanowiłam zostawić dla siebie.
- Wiesz, powiedział mi, że jestem jedyną, która dała mu szansę, ale ja nie rozumiem, o co mogło mu chodzić. - mruknęłam, patrząc na dziewczynę.
 Walczyła sama ze sobą. Widziałam to. W końcu przemówiła:
- Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że spotkaliśmy już pewnych ludzi, wiesz? - i z tym wstała od stolika, zostawiając mnie po raz kolejny w osłupieniu.

***

  Udało mi się znaleźć miejsce widzeń. Od razu rozpoznałam Amandę. Podbiegłam do niej, zamykając ją w ciasnym uścisku.
- Jak miło Cię widzieć! - szepnęłam, odsuwając się od niej powoli.
- Ciebie też i to w całości. - uśmiechnęła się, siadając do stolika. - Ale musimy od razu przejść do konkretów, ponieważ nie mamy za wiele czasu. - skinęłam głową, zajmując miejsce na przeciwko. 
- Wszystko idzie dobrze, naprawdę. - zaczęła, szukając czegoś w swojej teczce. W końcu wyciągnęła plik papierów, na których było moje zdjęcie, na drugiej kartce znajdowało się zdjęcie mojej siostry Sam.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Którą chcesz usłyszeć najpierw?
- Złą. - odparłam bez wahania w głosie.
- Twoja matka zrzekła się do Ciebie praw, chociaż może to brzmieć dobrze, to tak nie jest, ponieważ zagroziła Twojej siostrze,  że zrobi jej to samo jeżeli dalej będzie Cię bronić w sądzie. Oczywiście to szantaż, ale...
- Daj jej spokój, zabraniam jej zeznawać. 
- No właśnie. - uśmiechnęła się smutno blondynka.
Po chwili ciszy, zdecydowałam się kontynuować rozmowę:
- A dobra?
- Och, no właśnie! Prokurat ponownie rozpatruje sprawę, zbiera dowody i świadków, stara się spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, co oznacza, że jest szansa na przyspieszenie procesu. Możesz się stąd szybciej wydostać. - i wtedy poczułam coś dziwnego. Zdałam sobie sprawę, że nawet jeżeli wrócę na wolność to... zostanę sama, a przede wszystkim strącę Za... Nie. Musiałam wyrzucić go z głowy, musiałam uczynić tak ze wszystkim, co tutaj miałam. 
- Cieszę się. - rzuciłam, siląc się na naturalny uśmiech, ponieważ dobrze wiedziałam, że nic już nie będzie takie proste.





od autorki: przepraszam za miesięczną przerwę, ale ostatni miesiąc szkoły miałam naprawdę ciężki, a moje zdrowie też nie miewało się najlepiej. Postaram się dodać, jak najszybciej kolejny rozdział, a w między czasie zapraszam Was na mojego drugiego bloga: where are you now?





3 komentarze:

  1. Zayn jaki ty słodki jesteś o lol <3
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. super ;)
    zapraszam
    http://onedirection-foreveryoung1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest godzina 07:23 a ja czytam nowy rozdział! Rozbudziłaś mnie xd omg Zayn jest taki ndnznsknxkdnd �� mam nadzieje, ze piszesz juz nexta? Dawaj go szybciutko!!! �� kocham Cie, wiesz?
    ~@danceforezz

    OdpowiedzUsuń